poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Być tatą - tydzień pierwszy

Czy do ojcostwa można się przygotować? Owszem, odmalowałem pokój. Ba, z pomocą żony wstawiliśmy tam łóżeczko. Uczestniczyłem w kompletowaniu ciuszków i kosmetyków. Nie mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że byłem mentalnie przygotowany na... no właśnie. Na co?


Na to, że moje życie nigdy nie będzie takie jak wcześniej? Że teraz nie mogę być pewien nawet porannego śniadania? Że wrócę z powrotem do szkoły i będę musiał uczyć się i studiować od nowa (oj tak, szkoła rodzenia + kompletowanie literatury + ciągłe egzaminy u pediatry i położnej... prawdziwy powrót do szkoły ;) )? Że czekają mnie nieprzespane noce? Że będę musiał zrezygnować na najbliższe lata z własnych wizji i planów na rzecz kogoś innego?

Wyrzeczenia można mnożyć. Jak wspomniał dobry kolega Ivan - "Małżeństwo niczego w życiu nie zmienia. Zmianą jest dopiero dziecko". Co ciekawe, wcale nie czuje się ciężaru poniesionych wyrzeczeń. Ani smaku niedospanej nocy. Chwile irytacji typu "a ty czemu nie chcesz (znowu) spać?" mijają. A co zostaje?

Pierwszy tydzień, ba, prawie pierwszy miesiąc, to zbyt krótki okres, aby odpowiedzieć na to pytanie. Czas pokaże. A chwilowo skupmy się na rzeczach istotniejszych. Krótki poradnik surwiwalowy początkującego ojca. Czyli wszystko to, co chciałem wiedzieć wcześniej, a czego nikt mi nie powiedział.
  1. Przygotuj wszystkie rzeczy do szpitala przynajmniej miesiąc przed terminem. Nie żona, ty przygotuj. Wiedza gdzie co leży (i jak się nazywa) - bezcenna. I pamiętaj, nie znasz dnia ani godziny. A gdy żona będzie przykuta do łóżka, po raz pierwszy popiszesz się jako tata.
  2. Pierwsze przewijanie należy do ciebie. Mama się jeszcze naprzewija. ;) Nic nie oswaja z dzieckiem szybciej niż pielęgnacja malucha.
  3. Położne trzeba ciągnąć za język, aby coś powiedziały. Jeżeli nie wiesz - pytaj. Jeżeli chcesz się upewnić - pytaj. Werbalną "upierdliwość" ojcom się szybko wybacza. W końcu są w szoku.
  4. Odwiedziny rodziny i znajomych - odwołaj. Na początku potrzebny jest spokój. Po dwóch, trzech tygodniach lepiej poukładasz plan dnia. Ale również wtedy - jeżeli gość chce herbatę, robi ją sobie sam. ;)
  5. Dzieci płaczą. Brzmi jak banał. Wiesz przecież o tym doskonale. A jednak to najważniejsza rzecz, jakiej nauczyłem się w pierwszym tygodniu. Płaczący noworodek całym sobą jest bólem i smutkiem.  Naturalnym odruchem jest chęć pomocy. Człowiek zaczyna się śpieszyć, bo przecież dziecko płacze. A naturalną konsekwencją pośpiechu jest irytacja. Gdy dziecko ją wyczuje (a na pewno wyczuje) - przegrałeś. Lepiej na spokojnie (w ruchach i głosie) obsłużyć malucha. Pamiętaj, to ty masz być oazą spokoju w tym przełomowym okresie. :)

3 komentarze:

  1. Kocham Cię :* Jesteś najlepszym Tatą na świecie. Myślę, że Synek się ze mną zgodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odwiedziny rodziny i znajomych - odwołaj. To jedna z najlepszych rad dla swiezych rodzicow.

    A dla tych tatusiow co sie szykuja i maluch jeszcze siedzi w brzuchu u mamy: Mowcie do brzucha! Brzmi idotycznie ale zaskakujace jest to, ze maluch was slyszy i zna wasz glos juz w chwili urodzenia. Sprawdzone.

    Marek: powodzenia! Cieszcie sie kazda chwila!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Że będę musiał zrezygnować na najbliższe lata z własnych wizji i planów na rzecz kogoś innego?"
    Ja widzę to tak: "na najbliższe lata, wplotę w moje własne wizje i plany kogoś innego" :)
    pozdrawiam,
    Ania G.

    OdpowiedzUsuń